*Chwilę później*
Julia, Marta, Kuba i Bartek szli w stronę baru gdzie powinni być trzej legioniści sączący alkohol. Nie mylili się. Michał już nie był w stanie utrzymać swojej głowy na karku więc oparł ją obok jakiejś szklanki, Daniel był roześmiany od ucha do ucha a Dominik przywitał się z kolegami i nieznajomymi dziewczynami, lecz wymowa kilku prostych słów sprawiała mu lekką trudność gdyż był pod wpływem. Po chwili dodał:
-Ej, a gdzie Kosa?
-Właśnie, bo coś mi się tu nie zgadza, poszliście we trzech a przyszliście we dwoje z dziewczynami... -wtrącił podchmielony Daniel.
-Telefon mu zadzwonił a potem stwierdził że musi iść. -wyjaśnił Kuba.
-Ja domagam się natychmiastowych wyjaśnień. -powiedział Michał powoli i podniósł głowę ku górze.
-To ty jesteś prokuratorem że on musi ci się tłumaczyć? -spytał Bartek.
-Byłem w poprzednim wcieleniu... -odparł Żyro i spojrzał na swój telefon. -O kurwa, już 1:27, nie wyśpię się na trening i mnie trener opieprzy... -wypalił nagle.
-Stary, w porządku z tobą? Nie ma jutro treningu, ani pojutrze więc nie ma się co spinać. -rzekł Kuba.
-Wyluzuj! -rzucił entuzjastycznie Dominik. -Dawaj szklankę, i ładnie poprosimy barmana o następną kolejkę...
-No, panowie, zarządzam koniec pijaństwa bo jutro każdemu z was kac głowę rozsadzi. -zarządził Rzeźnik.
-Rozumiem że przejmujesz dowodzenie nad ekipą. W końcu, wracasz do świata żywych! -wykrzyknął z zadowoleniem Łukasik.
-Kiedyś trzeba, nie ma co się nad sobą użalać. -tłumaczył "dowódca" uśmiechając się przy tym i zerknął na Julię.
-A ja myślę że faktycznie muszę wracać do domu... -powiedział Michał, przy czym chwiejnie poniósł się ze stołka.
-Ej, ty wydajesz się być rozsądniejszy po pijaku niż na trzeźwo. -stwierdził Bartek.
-Masz z tym jakiś problem? -spytał podejrzliwie Żyro, ale jego wyraz twarzy nie był poważny.
-Ja nic złego nie mówię. -bronił się Bereś. -Ale jest jeden problem, ty w takim stanie nie możesz prowadzić auta.
-Ale nie mogę go tam zostawić na noc, nie?
-No to daj mi kluczyki, ja cię zawiozę do domu i będzie git.
-Przekonałeś mnie. -odparł krótko. Po chwili zaczął się przyglądać nieznajomym dziewczynom które towarzyszyły jego kolegom. -A jak nowe koleżanki się nazywają? -spytał.
-Ja jestem Marta, a to Julia. -odpowiedziała brunetka.
-Miło was poznać. -rzekł z uśmiechem, a jego spojrzenie zatrzymało się na Marcie i zmierzył ją wzrokiem od góry w dół i z powrotem.
-Uwaga uwaga, Michał zrobił się przyjazny. -oznajmił Daniel.
-Czemu tak sądzisz? -spytał z poważną miną Dominik.
-Bo dopiero co naskoczył na Beresia a teraz ładnie i miło się odzywa. Przypadek? Nie sądzę. -odparł filozoficznie.
-Dajcie spokój, przecież na mnie nie naskoczył i w dodatku jest pijany. -tłumaczył Bartek.
-Oni tak zawsze? -dociekała Julia.
-Po alkoholu zazwyczaj im odwala, i nastroje też mają zmienne. -odpowiedział Kuba.
-Faktycznie. Oni już się kwalifikują do tego by ich odstawić do domu. Żyrko dawaj kluczyki, migiem! -rzucił Bartek.
-Wszyscy chcą byś człowieku zapierdalał a i tak będzie źle... -westchnął Michał grzebiąc w swoich kieszeniach poszukując kluczyków.
-I mało tego, po pijaku zawsze są mędrcami, szczególnie on. -dodał Kuba, wskazując na swojego przedmówcę.
-Ja to jestem świątynią życiowych mądrości! -dumnie stwierdził wyciągając kluczyki z kieszeni. Dziewczyny się tylko zaśmiały.
-Dawaj dawaj, nie dam ci prowadzić samochodu. W końcu to ja miałem prowadzić. -Bartek wyciągnął rękę po przedmiot.
-Tak jest! -wykrzyknął klubowy numer 33 wręczając koledze kluczyki.
-Widać że prawdziwy z ciebie legionista. -zauważył Daniel.
-Ma się rozumieć.
-Ej, a ty i Furmi kiedy macie zamiar wracać bo też się nie nadajecie by jechać samochodem. -zwrócił się Kuba do Łukasika.
-No właśnie Dominik, to kiedy wracamy?
-Aśnaebaem... -wymamrotał Furman pod nosem.
-Czyli już to zrobicie. -stwierdził Rzeźniczak. -Bartek, weźmiesz ich ze sobą?
-Dla mnie nie ma problemu. Dobra chłopaki chodźcie. -zawołał ich.
-Dominikowi się raczej przyda jakaś eskorta bo sam nie doczłapie do samochodu. -rzucił Michał.
-Ty wcale nie lepszy, sam 20 minut temu leżałeś na barze. -odpowiedział mu Bereszyński.
Już beż zbędnego przegadywania się Bartek, Michał, Dominik i Daniel wyszli z lokalu.
*Kuba*
Podeszliśmy do kolegów przy barze (bo gdzie indziej mieliby być). Była rozmowa i pewnym momencie Daniel 'radośnie' stwierdził że "wracam do żywych". Był pijany, ale na pewno nie ślepy. Sam przyznam że nawet wczoraj się inaczej zachowywałem niż dziś. Cóż, nie ma co rozpamiętywać przeszłości bo im bardziej się to robi tym bardziej boli. Jak wtedy o tym pomyślałem to od razu humor mi się nieco poprawił i spojrzałem na Julię. Może to o nią chodzi... Ale ledwo co ją znam, muszę ją lepiej poznać by to ocenić. Ostatnim razem gdy komuś zbyt pochopnie zaufałem zostałem zraniony i ten jeden raz w zupełności mi wystarczy.
---------------------
Kuba Rzeźniczak poczuł się lekko nieswojo gdy został sam z Julią i Martą, był nieśmiały ale nie mógł tego całkowicie pokazać. Nie mógł też wyjść z kolegami i zostawić je same.
-A wy jak wracacie do domu? -spytał.
-Raczej zamówimy taksówkę. -odparła Marta.
-Jak chcecie to mogę was podwieźć.
-Nie chcemy ci robić kłopotu. -powiedziała Julia.
-Jaki tam kłopot... Wolę być pewien że dotarłyście na miejsce, czuję się odpowiedzialny bo Kuby nie ma, a i chłopaki też dopiero wyszli.
Zgodziły się i wychodząc skierowali się w stronę jego samochodu. Po upływie 15 minut już był pod ich blokiem. Dziewczyny wysiadły, pożegnał się z nimi i chwilę później ruszył do swojego domu.
------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was bardzo po jakże długiej przerwie :) Tak, zdaję sobie sprawę z tego że nieco was zawiodłam ostatnio i miałam tu dodać coś już miesiąc temu, ale były różne sprawy z którymi musiałam się uporać i nie pozwalały mi na pisanie, a w dodatku jeszcze wypracowania do skończenia itp. ale dosyć biadolenia. Mam nadzieję że nie obniżyłam lotów z przed wakacji i że rozdział się spodobał ;) Podoba się = kom. , nie podoba się = kom.
P.S. Jeśli czytacie tego bloga i według was jest warty pokazania go innym to proszę polećcie go. Dzięki ^_^