*Tymczasem*
Jako że Kuba miał gościa w domu i za którego czuł się odpowiedzialny to wstał, nalał wody do szklanki i położył obok tabletki na ból głowy, witaminy i zrobił sobie i Dominikowi śniadanie. Nie musiał długo czekać na kolegę, który zwlókł się z jego kanapy i złapał się za głowę.
-O cholera, gdzie ja jestem? -rzucił pytanie zdezorientowany Furman.
-A co, nie pamiętasz swoich wczorajszych wybryków? -zapytał Kuba z szelmowskim uśmiechem na twarzy, zarazem nie dowierzając że pytanie zostało zadane.
-Co nieco pamiętam ale co ja tu robię?
-Uspokój się stary, tam masz środki na kaca i mam już śniadanie, także tego, zbieraj się. -poganiał go.
-Ej, z tego co wiem to w tym mieszkaniu teraz to ty jesteś stary. -zauważył Dominik.
-Dwa lata to chyba całkiem niedużo.
-Jednak to ty jesteś ten stary.
-A ty młody? Chociaż, im dłużej się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku że rzeczywiście, na umyśle to bardzo młody z ciebie człowiek. -zaśmiał się Rzeźniczak.
-Co ty nie powiesz geniuszu.
-Sama prawda.
-Gówno prawda.
-Dobra dobra, przestań się już mądrzyć młody i jedz. -powiedział Kuba wyraźnie akcentując słowo młody.
Po zjedzonym posiłku wstawił talerze do zmywarki i usłyszał że dzwoni jego komórka.
-Słucham. -powiedział do słuchawki.
-Siema, chciałem się spytać czy zacząłeś już się pakować na wyjazd.
-Kosa, sam się pakuj. - i w tym momencie Dominik się zaśmiał dosyć głośno.
-Kogo tam masz, pochwal się. -powiedział gdy usłyszał odgłos.
-Nie ma się czym chwalić, mam tylko jednego z pijaków na wczorajszej imprezie, Furmi tu siedzi i się mądrzy.
-To co oni wyrabiali jak mnie nie było?
-Długa historia, opowiem ci innym razem.
-To przekaż mu że wyjeżdżamy za cztery dni, myślę że ma czas na to by wytrzeźwieć i się spakować.
-Też tak sądzę. No to narazie Kosa. Muszę jeszcze ogarnąć tu po nim i jechać z nim do klubu po klucze do domu.
-Cześć.
Furman spojrzał na swojego kumpla pytającym wzrokiem.
-Co się lampisz? Przecież wczoraj mi powiedziałeś że zostawiłeś klucze w szatni więc się zbieraj i jedziemy.
-No faktycznie. -odparł Dominik, przypominając sobie o zaistniałym fakcie.
*20 minut później*
Kuba i Dominik dotarli na miejsce.
-Wysiadka, koniec podróży.
-Ja tylko chciałem być grzeczny i dać ci zaparkować.
-Ty nie udawaj takiego zbawcy, lepiej przyznaj się że nie chcesz żeby cię ktoś tak zobaczył. -zasugerował Kuba.
-No dobra, nakryłeś mnie. To co, pójdziesz?
-Skoro muszę...
Zrezygnowany wyszedł z pojazdu i ruszył w stronę wejścia przeznaczonego dla pracowników i piłkarzy Legii. Jednak na marne bo drzwi były zamknięte. Wrócił więc do samochodu na chwilę.
-Wiesz, ty to jednak cymbał jesteś. -wkurzył się na kolegę obrońca.
-Nie wiem, uzasadnij.
-Nie masz jak wejść do domu, chyba że zadzwonisz do kogoś żeby ci otworzył tamte drzwi.
-Może prezes mógłby nam otworzyć...
-Taaa, prezes, on nie jest od tego.
-No to kto? Do nikogo innego nie mam kontaktu kto ma władzę i klucze.
-Dobra, rób co chcesz, jeśli to ma ci pomóc.
Zatem klubowy nr.37 wybrał numer do prezesa Leśnodorskiego i wyjawił swą prośbę.
-Niedługo tu będzie!
-To znaczy za ile? Bo ja to bym cię już chętnie wystawił tam pod drzwi gdzie byś sobie poczekał.
-Ej, no nie bądź taki. Za 10 minut tu będzie.
-To poczekam tu ale ty pójdziesz po swoją własność.
-Tak jest!
Po wyznaczonym czasie zjawił się prezes Legii z kluczami w ręku.
-Może jednak ja pójdę żebyś nie zrobił jakiegoś przypału.
-Zdecyduj się wreszcie kto ma iść.
-No przecież mówię że ja. -odparł Kuba i wyszedł.
*Dominik*
Kuba coś ostatnio ma trudności z podejmowaniem decyzji i wahania nastroju też; jestem nie do końca trzeźwy ale co jak co, widać że coś albo ktoś na niego działa. A może to jego sytuacja życiowa to nieco zmieniła. Mam przeczucie że dowiem się tego podczas najbliższego wyjazdu na Mazury.
----------------------------------------------------------------------------
No i jest! Naskrobałam kolejny rozdział, mam nadzieję że regularniej będę tu dodawać niż ostatnio ;)
Mam nadzieję że jako tako poziom jest podtrzymany i oczywiście chciałabym znać wasze opinie a co za tym idzie, motywacja na pisanie dalej :) Czytam = komentuję.
Pozdrawiam;**
Oczywiście, że poziom jest podtrzymany. Jak ja kocham tg bloga (i wcale to nie ma związku z Rzeźnikiem, aczkolwiek uważam że jesteś świetną pisarką). Nie mogę się już odczekać co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Hej! Dzięki, że poleciłaś mi swojego bloga :) Przeczytałam go na jednym tchu i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;D Oj jaki Dominik jest nierozsądny, dobrze, że ma Kubę :P
OdpowiedzUsuńU mnie nowy:
http://tenostatnirazzatanczzemna.blogspot.com/2014/05/rozdzia-5.html
Zapraszam i pozdrawiam
Oczywiście, że jest dobrze. Jak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńDużo weny i pozdrawiam ;)