Wyjeżdżam na wakacje jutro (01.08) do Polski (tak, może to być dziwne, ale uwierzcie że jak się mieszka za granicą to się nie można doczekać powrotu do Polski) i wracam za około miesiąc (28.08), ale będę dodawać nowe rozdziały, tylko że nie tak często gdyż nie będę miała stałego dostępu do internetu. Jeśli was zawiodłam to przepraszam ale postaram się to jakoś wam wynagrodzić jeśli naprawdę mało dodam. Życzę wam fajnej reszty wakacji :) Pozdrawiam ;*
P.S. Jak ktoś czyta to opowiadanie to komentujcie, dla was to tylko chwila a mi od razu mordka się cieszy i bardzo motywuje. Każdy może, nawet jeśli nie ma się konta ;)
środa, 31 lipca 2013
niedziela, 28 lipca 2013
Rozdział 2
...Po upływie półtorej godziny zaczynali odczuwać skutki nadmiernej ilości alkoholu, ale "Kosa" nie był przez to mniej spostrzegawczy, gdyż w tłumie zauważył swoją przyjaciółkę. Obiecał jej któregoś razu że zapozna ją ze swoimi kolegami z drużyny, więc uznał że teraz nadarzyła się okazja by to zrobić.
Szukał swoich towarzyszy i wziął tych bardziej trzeźwych, czyli Kubę Rzeźniczaka i Bartka Bereszyńskiego.
-Ej chcecie się z kimś zapoznać?
-To zależy z kim.
-Z Julią o której wam mówiłem i jej koleżanką...
-Eeee, sam nie wiem, jakoś nie mam szczęścia do kobiet. -westchnął Kuba.
-A kto ci każe się od razu wiązać? Ja bym chętnie zapoznał. -wtrącił "Bereś".
-Ooo, patrzcie go jaki chętny. -zaśmiał się Kosecki. -Dobra panowie, idziemy. -zarządził.
-Tak jest!
Chłopcy przeciskali się przez tłum, to znaczy Kuba Kosecki oczywiście szedł przodem, a koledzy za nim.
*Przy barze*
Tymczasem Łukasik, Żyro i Furman siedzieli przy barze i biedny barman ledwo co wyrabiał się z ich zamówieniami i jeszcze obsługiwał innych klientów, a oni co róż kosztowali różnorodnych drinków opijając ich sukces i ich klubu.
-Wiecie gdzie Kosa, Bereś i Rzeźnia się podziewają? -spytał Michał.
-Przecież wiadomo że Bartek leci na laski, Kosa z nim rekreacyjnie, ale żeby Kuba... czyżby on już powrócił do normalności? -dziwił się Daniel.
-Może coś go tknęło... a z resztą, niech zaczyna swoje 'podboje', może przy okazji znajdzie sobie kogoś. -rozmyślał "Furmi".
-Przydałoby mu się. -skwitował Żyro.
-A ja mogę prosić jeszcze raz to samo? -zwrócił się do barmana wstawiony Daniel.
-2 razy. -wtrącił Michał.
-3 razy. -dał znać o sobie Dominik.
Barman tylko westchnął i spełnił ich zachcianki, ale za to mu płacą. Chciał nie chciał, musiał.
*Gdzieś po drugiej stronie lokalu*
Kosecki dalej szukał Julii w zatłoczonym klubie. Zgubił ją z pola widzenia gdy wrócił się po Bartka i Kubę.
-Kosa, gdzie ty żeś nas wyprowadził do cholery? spytał już nieco nie w humorze Rzeźniczak.
-Spokojnie, panuję nad sytuacją. Za chwilę je znajdziemy.
-Ja proponuję tak, opisz nam jak one wyglądają czy coś, bo oprócz ciebie to my nie wiemy kogo szukać... - oznajmił Bartek.
-Julia jest blondynką, mniej więcej mojego wzrostu, a jej koleżanka, z tego co wiem to jest brunetką.
Kuba Rzeźniczak przeczesał wzrokiem otaczających go ludzi i zatrzymał się na moment.
-Kuba, to one? -spytał, patrząc w stronę dziewczyn zgadzających się z opisem kolegi.
-Gratuluję spostrzegawczości. -poklepał go po ramieniu Kosecki po czym we trójkę udali się w ich kierunku.
-Julka, kopę lat! -przywitał się "Kosa"
-No hej Kuba, tak dawno się nie widzieliśmy... od wczoraj. -zaśmiała się. -Widzę że przyprowadziłeś ze sobą kolegów.
-A no tak. To jest Bartek i Kuba. -przedstawił ich.
-Cześć. -przywitali się.
-Cześć... ja i tak was znam. -uśmiechnęła się do nich.
-Kibicujesz Legii? -dociekał Bartek.
-I to nie byle jak, żebyście wiedzieli że ona jest prawie na każdym naszym meczu. -wtrącił Kosecki.
-Wie co dobre. -stwierdził zwięźle Rzeźniczak.
-To chyba wy wchodziliście tu z przyśpiewkami, jeśli się nie mylę. -powiedziała Marta.
-Tak, jeszcze razem z Michałem, Dominikiem i Danielem, ale znając ich oni pewnie siedzą teraz przy barze i schleją się w trzy dupy. -rzekł "Kosa".
-Niech się bawią jak chcą, w końcu należy im się. -stwierdziła Julia.
-Dobrze gada, polać jej! Chcesz drinka? -spytał Bartek.
-Przyjęłabym twoją propozycję, ale na teraz mam dosyć.
-Bereś, ty lepiej dziewczyn nie upijaj. -zaśmiał się Kuba Rzeźniczak.
-Nawet nie miałem takich zamiarów. -tłumaczył się.
Przerwali dyskusję gdy zadzwonił telefon Koseckiego. Rozmawiał przez dłuższą chwilę ale miał nie tęgą minę.
-Zostałbym z wami dłużej, ale muszę wracać do domu. Cześć wam. -rzekł po zakończeniu połączenia.
-Cześć. -pożegnali się, a Kuba niechętnie ruszył w stronę wyjścia.
-To my wracamy do tych 'pijaków'. Może pójdziecie z nami? -spytał "Bereś".
-Moment, tylko to dopijemy i już. -odpowiedziała Marta.
*Julia*
Klub się powoli zapełniał, że tak się wyrażę, i ogólnie wszyscy świętowali sukces Legii. Po jakiejś półtorej godzinie przyszedł do nas Kuba z kolegami. Okazali się oni bardzo sympatyczni, z poczuciem humoru - wbrew powszechnie panującym stereotypom o piłkarzach. To przecież normalni faceci, nie gwiazdorzą. Bartek Bereszyński jest bardzo otwarty i towarzyski, a Kuba Rzeźniczak... na samą myśl o nim mimowolnie się uśmiecham. Nie wiem czemu... może tą nieśmiałością a nawet swoim wyglądem mnie w pewien sposób urzekł.
Nie nie nie. Muszę się opamiętać, on jest piłkarzem, w dodatku przystojnym że prawie żadna mu się nie oprze, a ja jestem jedną z wielu osób które przypadkowo poznał...
*Kuba*
Po odśpiewaniu kilku przyśpiewek z kibicami po meczu poszliśmy się ogarnąć. Wyszedłem razem z Bartkiem, Danielem, Kubą, Dominikiem i Michałem do pierwszego napotkanego klubu. Wybór okazał się trafny; byli tam inni którzy świętowali razem z nami i weszliśmy śpiewając głośno, ale co tam, w końcu nie codziennie zdobywasz mistrzostwo Polski.
Zamówiliśmy parę drinków i gdzieś tak półtorej godziny później Kosa się spytał mnie i Bartka czy chcemy się zapoznać z jego przyjaciółką. Bereś jak zwykle nie odmówił, czemu mnie to nie dziwi? Ja nie byłem chętny, ale dobrze że z nimi poszedłem. Julia jest otwarta i intrygująca, wydaje się być inna od tych które dotychczas poznałem. I w dodatku zna się na piłce. Krótko mówiąc, ideał. Nieco nieśmiała, ale miała swój urok. Coś w mojej głowie nie pozwala mi przestać rozmyślać o niej i inaczej na nią patrzeć. Nie wiem w jaki sposób inaczej. Liczę że wkrótce się dowiem.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział pisałam w swoim zeszycie gdy byłam z mamą u babci (wyjście od niej z pustym żołądkiem i pustym portfelem graniczy z cudem), i u niej nie ma internetu więc musiałam poczekać do dzisiaj by go przepisać (wróciliśmy późno, bo inaczej się nie da), więc pewnie nie jest on najwyższych lotów ;) Legia awansowała do 3 rundy el.LM!! :D i Chłopcy z Borussii Dortmund zdobyli Superpuchar Niemiec. Nic innego mi do szczęścia nie trzeba :) Rozdział idzie do was, oceńcie go i motywujcie mnie za pomocą komentarzy. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam :*
Szukał swoich towarzyszy i wziął tych bardziej trzeźwych, czyli Kubę Rzeźniczaka i Bartka Bereszyńskiego.
-Ej chcecie się z kimś zapoznać?
-To zależy z kim.
-Z Julią o której wam mówiłem i jej koleżanką...
-Eeee, sam nie wiem, jakoś nie mam szczęścia do kobiet. -westchnął Kuba.
-A kto ci każe się od razu wiązać? Ja bym chętnie zapoznał. -wtrącił "Bereś".
-Ooo, patrzcie go jaki chętny. -zaśmiał się Kosecki. -Dobra panowie, idziemy. -zarządził.
-Tak jest!
Chłopcy przeciskali się przez tłum, to znaczy Kuba Kosecki oczywiście szedł przodem, a koledzy za nim.
*Przy barze*
Tymczasem Łukasik, Żyro i Furman siedzieli przy barze i biedny barman ledwo co wyrabiał się z ich zamówieniami i jeszcze obsługiwał innych klientów, a oni co róż kosztowali różnorodnych drinków opijając ich sukces i ich klubu.
-Wiecie gdzie Kosa, Bereś i Rzeźnia się podziewają? -spytał Michał.
-Przecież wiadomo że Bartek leci na laski, Kosa z nim rekreacyjnie, ale żeby Kuba... czyżby on już powrócił do normalności? -dziwił się Daniel.
-Może coś go tknęło... a z resztą, niech zaczyna swoje 'podboje', może przy okazji znajdzie sobie kogoś. -rozmyślał "Furmi".
-Przydałoby mu się. -skwitował Żyro.
-A ja mogę prosić jeszcze raz to samo? -zwrócił się do barmana wstawiony Daniel.
-2 razy. -wtrącił Michał.
-3 razy. -dał znać o sobie Dominik.
Barman tylko westchnął i spełnił ich zachcianki, ale za to mu płacą. Chciał nie chciał, musiał.
*Gdzieś po drugiej stronie lokalu*
Kosecki dalej szukał Julii w zatłoczonym klubie. Zgubił ją z pola widzenia gdy wrócił się po Bartka i Kubę.
-Kosa, gdzie ty żeś nas wyprowadził do cholery? spytał już nieco nie w humorze Rzeźniczak.
-Spokojnie, panuję nad sytuacją. Za chwilę je znajdziemy.
-Ja proponuję tak, opisz nam jak one wyglądają czy coś, bo oprócz ciebie to my nie wiemy kogo szukać... - oznajmił Bartek.
-Julia jest blondynką, mniej więcej mojego wzrostu, a jej koleżanka, z tego co wiem to jest brunetką.
Kuba Rzeźniczak przeczesał wzrokiem otaczających go ludzi i zatrzymał się na moment.
-Kuba, to one? -spytał, patrząc w stronę dziewczyn zgadzających się z opisem kolegi.
-Gratuluję spostrzegawczości. -poklepał go po ramieniu Kosecki po czym we trójkę udali się w ich kierunku.
-Julka, kopę lat! -przywitał się "Kosa"
-No hej Kuba, tak dawno się nie widzieliśmy... od wczoraj. -zaśmiała się. -Widzę że przyprowadziłeś ze sobą kolegów.
-A no tak. To jest Bartek i Kuba. -przedstawił ich.
-Cześć. -przywitali się.
-Cześć... ja i tak was znam. -uśmiechnęła się do nich.
-Kibicujesz Legii? -dociekał Bartek.
-I to nie byle jak, żebyście wiedzieli że ona jest prawie na każdym naszym meczu. -wtrącił Kosecki.
-Wie co dobre. -stwierdził zwięźle Rzeźniczak.
-To chyba wy wchodziliście tu z przyśpiewkami, jeśli się nie mylę. -powiedziała Marta.
-Tak, jeszcze razem z Michałem, Dominikiem i Danielem, ale znając ich oni pewnie siedzą teraz przy barze i schleją się w trzy dupy. -rzekł "Kosa".
-Niech się bawią jak chcą, w końcu należy im się. -stwierdziła Julia.
-Dobrze gada, polać jej! Chcesz drinka? -spytał Bartek.
-Przyjęłabym twoją propozycję, ale na teraz mam dosyć.
-Bereś, ty lepiej dziewczyn nie upijaj. -zaśmiał się Kuba Rzeźniczak.
-Nawet nie miałem takich zamiarów. -tłumaczył się.
Przerwali dyskusję gdy zadzwonił telefon Koseckiego. Rozmawiał przez dłuższą chwilę ale miał nie tęgą minę.
-Zostałbym z wami dłużej, ale muszę wracać do domu. Cześć wam. -rzekł po zakończeniu połączenia.
-Cześć. -pożegnali się, a Kuba niechętnie ruszył w stronę wyjścia.
-To my wracamy do tych 'pijaków'. Może pójdziecie z nami? -spytał "Bereś".
-Moment, tylko to dopijemy i już. -odpowiedziała Marta.
*Julia*
Klub się powoli zapełniał, że tak się wyrażę, i ogólnie wszyscy świętowali sukces Legii. Po jakiejś półtorej godzinie przyszedł do nas Kuba z kolegami. Okazali się oni bardzo sympatyczni, z poczuciem humoru - wbrew powszechnie panującym stereotypom o piłkarzach. To przecież normalni faceci, nie gwiazdorzą. Bartek Bereszyński jest bardzo otwarty i towarzyski, a Kuba Rzeźniczak... na samą myśl o nim mimowolnie się uśmiecham. Nie wiem czemu... może tą nieśmiałością a nawet swoim wyglądem mnie w pewien sposób urzekł.
Nie nie nie. Muszę się opamiętać, on jest piłkarzem, w dodatku przystojnym że prawie żadna mu się nie oprze, a ja jestem jedną z wielu osób które przypadkowo poznał...
*Kuba*
Po odśpiewaniu kilku przyśpiewek z kibicami po meczu poszliśmy się ogarnąć. Wyszedłem razem z Bartkiem, Danielem, Kubą, Dominikiem i Michałem do pierwszego napotkanego klubu. Wybór okazał się trafny; byli tam inni którzy świętowali razem z nami i weszliśmy śpiewając głośno, ale co tam, w końcu nie codziennie zdobywasz mistrzostwo Polski.
Zamówiliśmy parę drinków i gdzieś tak półtorej godziny później Kosa się spytał mnie i Bartka czy chcemy się zapoznać z jego przyjaciółką. Bereś jak zwykle nie odmówił, czemu mnie to nie dziwi? Ja nie byłem chętny, ale dobrze że z nimi poszedłem. Julia jest otwarta i intrygująca, wydaje się być inna od tych które dotychczas poznałem. I w dodatku zna się na piłce. Krótko mówiąc, ideał. Nieco nieśmiała, ale miała swój urok. Coś w mojej głowie nie pozwala mi przestać rozmyślać o niej i inaczej na nią patrzeć. Nie wiem w jaki sposób inaczej. Liczę że wkrótce się dowiem.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział pisałam w swoim zeszycie gdy byłam z mamą u babci (wyjście od niej z pustym żołądkiem i pustym portfelem graniczy z cudem), i u niej nie ma internetu więc musiałam poczekać do dzisiaj by go przepisać (wróciliśmy późno, bo inaczej się nie da), więc pewnie nie jest on najwyższych lotów ;) Legia awansowała do 3 rundy el.LM!! :D i Chłopcy z Borussii Dortmund zdobyli Superpuchar Niemiec. Nic innego mi do szczęścia nie trzeba :) Rozdział idzie do was, oceńcie go i motywujcie mnie za pomocą komentarzy. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam :*
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 1
*Następnego dnia*
Za oknem słońce wychodziło zza horyzontu i jego promienie stawały się coraz mocniejsze. Na ulicach dało się usłyszeć ruch uliczny i warkot silników. Zegarek na komodzie przy łóżku wskazywał godzinę 6:30 i wydał dźwięk przez wszystkich znienawidzony, szczególnie tak wcześnie rano. Julia nie miała wyboru i po chwili, zaspana poczłapała do łazienki wziąć poranny, orzeźwiający prysznic. Gdy już wyszła, słyszała krzątającą się w kuchni Martę.
-Hej. Kanapki zrobiłam bo jestem dziś w dobrym nastroju. -uśmiechnęła się.
-Ok, masz już wolną łazienkę. Ja zrobię kawę.
Marta już nic nie mówiąc skierowała się do łazienki.
Tymczasem Julia postawiła na stół dwa kubki pełne kawy i zabrała się do spożycia kanapek leżących na talerzu.
*7 godzin później*
Po zakończeniu ostatniego roku edukacji, Julia i Marta spotkały się w tym miejscu co zawsze, nieopodal Łazienkowskiej.
-Gdzie teraz ruszamy? -spytała Marta.
-No jak to gdzie? Na stadion!
-Czyli że tym razem nie zapomniałaś biletów?
-Weź już mi tego nie wypominaj. Zdarzyło się raz, a ty w koło to samo... -marudziła Julia.
-A ty się lepiej przymknij. Robię to byśmy znowu nie musiały gnać do domu ryzykując że się spóźnimy na mecz.
-Twoja pamięć też nie jest lepsza.
-Oj tam, oj tam, chodź bo miejsc nie będzie.
Dziewczyny zajęły miejsca na trybunach a stadion powoli się zapełniał kibicami obu drużyn.
*Tymczasem w szatni Legionistów*
Przedmeczową odprawę prowadził jak zwykle trener Jan Urban, powiadamiając swoich podopiecznych kto będzie w wyjściowym składzie i motywował ich przed arcyważnym meczem.
-Nie muszę wam tego powtarzać ale Lech to jeden z naszych odwiecznych rywali i musimy darzyć ich szacunkiem ale i pokazać im kto jest najlepszy. Odpowiedź już znacie.
-Tylko Legia! -wykrzyknęli chórem Furman i Kosecki.
-No i tak ma być, a teraz macie to pokazać na boisku. Są jakieś pytania?
Nikt z zawodników nie podniósł ręki, więc szkoleniowiec zakończył odprawę i piłkarze udali się do szatni.
Gwizdek sędziego rozpoczynający mecz zbliżał się wielkimi krokami. Wkrótce zawodnicy obu zespołów wychodzili na płytę boiska, a na trybunach niemal wszystkie miejsca zajęte i nie było nawet gdzie palca wcisnąć. Fanatycy zarówno Legii jak i Lecha przygotowali specjalne na tą okazję oprawy. Po gwizdku sędziego piłkarze ruszyli do ataku. W pierwszej połowie Legia miała znaczącą przewagę i przypieczętowała to zdobyciem bramki w 40 minucie przez Rzeźniczaka. W drugiej odsłonie meczu, Lech nie dał się stłamsić i Teodorczyk zdobył gola w 53 minucie. Na odpowiedź Legionistów nie trzeba było długo czekać - z około 30 metrów, w 59 minucie strzelił Kosecki po świetnej wrzutce Furmana z prawego skrzydła na lewą stronę. Od tej pory Warszawiacy dominowali na boisku i do swojego dorobku dołożyli jeszcze jedną bramkę za sprawą Saganowskiego w 74 minucie. Stadion wręcz oszalał. Lech dzielnie bronił się przed atakami rywali i tuż przed końcem strzelili kolejną bramkę po rzucie rożnym. Kuciak nie zdołał obronić precyzyjnego strzału głową Kamińskiego. Ostatecznie Legia wygrała 3:2 i kibice stołecznej drużyny wpadli w euforię. Lech Poznań musiał zadowolić się tytułem wicemistrza kraju. Podziękowali swoim kibicom za doping i zeszli z płyty boiska. Tymczasem piłkarze Legii zostali dłużej na murawie by świętować wraz z kibicami którzy skandowali "mistrz mistrz, Legia mistrz!" itp.
*Pół godziny później*
Julia i Marta wyszły ze stadionu ogromnie zadowolone i postanowiły świętować w jakimś pobliskim klubie. Złożyły zamówienie i czekały na drugim końcu lokalu. Nagle usłyszały głośne towarzystwo wchodzące do środka którzy 'śpiewali' kibicowskie przyśpiewki na cześć Legii.
-Ty, słyszysz to co ja?
-Tak, ale ich nie widzę.
-Haha wiedzą co dobre. -zaśmiała się Julia, słysząc śpiewanie.
--------------------
Piłkarze Legii w składzie: Kosecki, Rzeźniczak, Żyro, Furman, Łukasik i Bereszyński odwiedzili jeden z warszawskich klubów śpiewając i rozdając po drodze kilka autografów. Zasiedli przy barze i zamawiali drinki. Po upływie półtorej godziny zaczynali odczuwać skutki nadmiernej ilości alkoholu, ale Kosa nie był przez to mniej spostrzegawczy, gdyż w tłumie zauważył...
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że nie powiało nudą ;) Resztę zostawiam na kolejny rozdział. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. To motywuje :) Pozdrawiam ;**
Za oknem słońce wychodziło zza horyzontu i jego promienie stawały się coraz mocniejsze. Na ulicach dało się usłyszeć ruch uliczny i warkot silników. Zegarek na komodzie przy łóżku wskazywał godzinę 6:30 i wydał dźwięk przez wszystkich znienawidzony, szczególnie tak wcześnie rano. Julia nie miała wyboru i po chwili, zaspana poczłapała do łazienki wziąć poranny, orzeźwiający prysznic. Gdy już wyszła, słyszała krzątającą się w kuchni Martę.
-Hej. Kanapki zrobiłam bo jestem dziś w dobrym nastroju. -uśmiechnęła się.
-Ok, masz już wolną łazienkę. Ja zrobię kawę.
Marta już nic nie mówiąc skierowała się do łazienki.
Tymczasem Julia postawiła na stół dwa kubki pełne kawy i zabrała się do spożycia kanapek leżących na talerzu.
*7 godzin później*
Po zakończeniu ostatniego roku edukacji, Julia i Marta spotkały się w tym miejscu co zawsze, nieopodal Łazienkowskiej.
-Gdzie teraz ruszamy? -spytała Marta.
-No jak to gdzie? Na stadion!
-Czyli że tym razem nie zapomniałaś biletów?
-Weź już mi tego nie wypominaj. Zdarzyło się raz, a ty w koło to samo... -marudziła Julia.
-A ty się lepiej przymknij. Robię to byśmy znowu nie musiały gnać do domu ryzykując że się spóźnimy na mecz.
-Twoja pamięć też nie jest lepsza.
-Oj tam, oj tam, chodź bo miejsc nie będzie.
Dziewczyny zajęły miejsca na trybunach a stadion powoli się zapełniał kibicami obu drużyn.
*Tymczasem w szatni Legionistów*
Przedmeczową odprawę prowadził jak zwykle trener Jan Urban, powiadamiając swoich podopiecznych kto będzie w wyjściowym składzie i motywował ich przed arcyważnym meczem.
-Nie muszę wam tego powtarzać ale Lech to jeden z naszych odwiecznych rywali i musimy darzyć ich szacunkiem ale i pokazać im kto jest najlepszy. Odpowiedź już znacie.
-Tylko Legia! -wykrzyknęli chórem Furman i Kosecki.
-No i tak ma być, a teraz macie to pokazać na boisku. Są jakieś pytania?
Nikt z zawodników nie podniósł ręki, więc szkoleniowiec zakończył odprawę i piłkarze udali się do szatni.
Gwizdek sędziego rozpoczynający mecz zbliżał się wielkimi krokami. Wkrótce zawodnicy obu zespołów wychodzili na płytę boiska, a na trybunach niemal wszystkie miejsca zajęte i nie było nawet gdzie palca wcisnąć. Fanatycy zarówno Legii jak i Lecha przygotowali specjalne na tą okazję oprawy. Po gwizdku sędziego piłkarze ruszyli do ataku. W pierwszej połowie Legia miała znaczącą przewagę i przypieczętowała to zdobyciem bramki w 40 minucie przez Rzeźniczaka. W drugiej odsłonie meczu, Lech nie dał się stłamsić i Teodorczyk zdobył gola w 53 minucie. Na odpowiedź Legionistów nie trzeba było długo czekać - z około 30 metrów, w 59 minucie strzelił Kosecki po świetnej wrzutce Furmana z prawego skrzydła na lewą stronę. Od tej pory Warszawiacy dominowali na boisku i do swojego dorobku dołożyli jeszcze jedną bramkę za sprawą Saganowskiego w 74 minucie. Stadion wręcz oszalał. Lech dzielnie bronił się przed atakami rywali i tuż przed końcem strzelili kolejną bramkę po rzucie rożnym. Kuciak nie zdołał obronić precyzyjnego strzału głową Kamińskiego. Ostatecznie Legia wygrała 3:2 i kibice stołecznej drużyny wpadli w euforię. Lech Poznań musiał zadowolić się tytułem wicemistrza kraju. Podziękowali swoim kibicom za doping i zeszli z płyty boiska. Tymczasem piłkarze Legii zostali dłużej na murawie by świętować wraz z kibicami którzy skandowali "mistrz mistrz, Legia mistrz!" itp.
*Pół godziny później*
Julia i Marta wyszły ze stadionu ogromnie zadowolone i postanowiły świętować w jakimś pobliskim klubie. Złożyły zamówienie i czekały na drugim końcu lokalu. Nagle usłyszały głośne towarzystwo wchodzące do środka którzy 'śpiewali' kibicowskie przyśpiewki na cześć Legii.
-Ty, słyszysz to co ja?
-Tak, ale ich nie widzę.
-Haha wiedzą co dobre. -zaśmiała się Julia, słysząc śpiewanie.
--------------------
Piłkarze Legii w składzie: Kosecki, Rzeźniczak, Żyro, Furman, Łukasik i Bereszyński odwiedzili jeden z warszawskich klubów śpiewając i rozdając po drodze kilka autografów. Zasiedli przy barze i zamawiali drinki. Po upływie półtorej godziny zaczynali odczuwać skutki nadmiernej ilości alkoholu, ale Kosa nie był przez to mniej spostrzegawczy, gdyż w tłumie zauważył...
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że nie powiało nudą ;) Resztę zostawiam na kolejny rozdział. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. To motywuje :) Pozdrawiam ;**
poniedziałek, 22 lipca 2013
Prolog
Mam na imię Julia. W Warszawie mieszkam odkąd pamiętam. Obecnie jestem na ostatnim roku studiów na kierunku fizjoterapii na AWF i razem z Martą, moją przyjaciółką wynajmujemy mieszkanie. Czasem nie zauważam tego faktu, iż mam ogromne szczęście że mój przyjaciel gra w moim ulubionym klubie - Legii Warszawa, z "20" na plecach siejąc często chaos na lewym skrzydle podczas meczów. W dodatku urodziliśmy się tego samego dnia lecz jesteśmy osobami o odrębnych charakterach. Nie zdążył mnie jeszcze zapoznać ze swoimi kolegami z zespołu gdyż oboje nie mamy zbyt wiele czasu, mimo to wierzę że to nastąpi wkrótce... Zanim pomyślicie cokolwiek na temat naszych relacji to nie mamy zamiaru być razem czy coś w tym stylu. Naprawdę. A wracając do chwili obecnej, to jutro nadchodzi mój i Marty ostatni dzień studiów i oczywiście mecz Legii z Lechem Poznań o prestiżowy tytuł mistrza Polski. Bilety dostałyśmy właśnie od Kuby lecz tak czy inaczej nie mogłybyśmy tego przegapić. Mam przeczucie że nazajutrz powód do świętowania będzie podwójny...
Z przemyśleń, gwałtownie wyrwał mnie głos Marty.
-Oj, jutro będzie balowanie...
-A ty tylko o jednym. -zaśmiałam się. -Przed tym jest jeszcze jedna misja do wykonania - zakończyć edukację.
-Nareszcie wolność! -zawołała entuzjastycznie.
-Zatrzymaj to do jutra.
-A tobie co jest? Weź wyluzuj... -powiedziawszy to, Marta skierowała się do kuchni.
-Jak już się powitasz z lodówką to przyniesiesz mi soku?
-Sama se przynieś...
-Ej, nie bądź taka, no...
-Zapewne chcesz pomarańczowego?
-Jak ty mnie dobrze znasz...
---------------------------------------------------------------------------
Nareszcie jest! :) Prolog bardzo krótki ale wolę resztę zostawić na kolejne rozdziały. Chciałabym wiedzieć ile osób mniej więcej będzie czytać to opowiadanie więc: będę czytać = komentuję. Pozdrawiam :*
Z przemyśleń, gwałtownie wyrwał mnie głos Marty.
-Oj, jutro będzie balowanie...
-A ty tylko o jednym. -zaśmiałam się. -Przed tym jest jeszcze jedna misja do wykonania - zakończyć edukację.
-Nareszcie wolność! -zawołała entuzjastycznie.
-Zatrzymaj to do jutra.
-A tobie co jest? Weź wyluzuj... -powiedziawszy to, Marta skierowała się do kuchni.
-Jak już się powitasz z lodówką to przyniesiesz mi soku?
-Sama se przynieś...
-Ej, nie bądź taka, no...
-Zapewne chcesz pomarańczowego?
-Jak ty mnie dobrze znasz...
---------------------------------------------------------------------------
Nareszcie jest! :) Prolog bardzo krótki ale wolę resztę zostawić na kolejne rozdziały. Chciałabym wiedzieć ile osób mniej więcej będzie czytać to opowiadanie więc: będę czytać = komentuję. Pozdrawiam :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)